Komandor odnaleziony

Rok temu pisaliśmy o bohaterskim obrońcy Helu we wrześniu 1939 roku, powojennym komandorze Marynarki Wojennej w Gdyni, Zbigniewie Przybyszewskim, którego rodzina mieszka w Strzebielinie w powiecie wejherowskim. To jeden z żołnierzy niezłomnych, rozstrzelany w 1952 roku w więzieniu na warszawskim Mokotowie. W lutym tego roku, po 62 latach od wykonania wyroku śmierci, odnaleziono szczątki bohatera.

Kmdr. por. Zbigniew Przybyszewski (1907-1952), podczas kampanii wrześniowej w 1939 dowodził baterią nr 31 im. H. Laskowskiego w dywizjonie artylerii nadbrzeżnej. Po wojnie był dowódcą 31 Dywizjonu Artylerii Nadbrzeżnej i szefem Służby Artylerii Marynarki Wojennej.

Ciało Z. Przybyszewskiego, podobnie jak wielu innych zamęczonych w więziennych piwnicach, trafiło do zbiorowej mogiły, a żona i córka nie dowiedziały się, gdzie spoczywa. Ekshumacje, prowadzone od kilku lat na tzw. Łączce na Wojskowych Powązkach doprowadziły do odnalezienia szczątków wielu zamordowanych żołnierzy.
Antoni Olechnowicz, ostatni komendant Wileńskiego Okręgu AK, Marian Orlik, kmdr Zbigniew Przybyszewski i zamordowany tego samego dnia  kmdr Stanisław Mieszkaowski to kolejne ofiary reżimu komunistycznego, które udało się zidentyfikować po ekshumacjach. Wyniki identyfikacji ogłosił Instytut Pamięci Narodowej.
O tych i innych ofiarach komunistycznej bezpieki mówiono podczas uroczystości, w ostatni piątek w Belwederze w Warszawie, w związku z obchodzonym 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. W spotkaniu z udziałem Prezydenta RP, Bronisława Komorowskiego wzięli udział krewni bohaterów, m.in. Anna Bogusławska-Narloch, wnuczka komandora Zbigniewa Przybyszewskiego, od kilku lat mieszkanka Strzebielina (wcześniej Rumi).
Pani Anna i cała rodzina ze wzruszeniem przyjęła wiadomość o odnalezieniu szczątków dziadka i cieszy się, że doczeka się on godnego pochówku, na jaki zasłużył.
– On zawsze myślał o innych, nigdy o sobie – mówi pani Anna. – Nie skarżył się, nie narzekał. Z listów z oflagu, w którym spędził wojnę oraz z więzienia, gdzie był przetrzymywany i torturowany przez dwa lata, wynika, że bardzo martwił się o bliskich, zwłaszcza o żonę, samotnie wychowującą córkę pod jego nieobecność. Mimo wykształcenia, umiejętności i zasług, był człowiekiem skromnym.
Anna Bogusławska-Narloch jest bardzo dumna z dziadka, podobnie jak jej córka Beata oraz wnukowie, uczniowie Zespołu Kształcenia i Wychowania w Strzebielinie Osiedlu. Chłopcy to już praprawnukowie obrońcy Helu i budowniczego systemu artylerii nabrzeżnej w Gdyni w latach powojennych, który w 1950 r. został aresztowany i bezpodstawnie oskarżony o spisek w wojsku. W wyniku sądowej zbrodni został skazany na śmierć.

AK.

Komentarzy (0)
Dodaj komentarz