Kiedy w mroźny zimowy poranek, 13 grudnia 1981 roku ogłoszono w Polsce stan wojenny, rozpoczęły się aresztowania działaczy opozycji, głównie związanych z NSZZ „Solidarność”. Wywożono ich do ośrodków odosobnienia, zwanych internatami. Jeden z 49 „internatów” znajdował się w Strzebielinku, na terenie gminy Gniewino, w powiecie wejherowskim. O tym, co działo się w Strzebielinku i kto tam przebywał, pisała wejherowska dziennikarka Regina Osowicka, która przed 32. rocznicą ogłoszenia stanu wojennego podzieliła się z naszymi Czytelnikami swoją wiedzą na ten temat.
Aresztowania dotyczyły głównie ludzi, związanych z NSZZ „Solidarność”. Pierwsza noc z niedzieli na poniedziałek była dla wielu z nich, a także dla ich rodzin, nocą grozy. Przy pomocy siły i krzyku wyciągano internowanych z mieszkań, nierzadko wyłamując drzwi.
W pierwszym tygodniu do ośrodków odosobnienia wywieziono około 3 tys. osób, a w ciągu całego stanu wojennego – ok. 10 tysięcy.
Kaczyński, Gwiazda, Modzelewski…
Obóz w Strzebielinku utworzono w pawilonach oddziału zewnętrznego Zakładu Karnego w Wejherowie. Wśród uwięzionych tam ludzi znalazło się 31 członków Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, w tym 6 członków prezydium oraz wielu działaczy związkowych, m.in.: Andrzej Gwiazda, Lech Kaczyński, Andrzej Drzycimski, Maciej Jankowski, Adam Kinaszewski, Jacek Kuroń, Tadeusz Mazowiecki, Jacek Merkel, Karol Modzelewski, Janusz Onyszkiewicz, Jan Rulewski, Henryk Wujec, Jerzy Kiszkis.
Jak widać do Strzebielinka przywożono nie tylko pomorskich działaczy opozycji, ale wiele znanych postaci z Warszawy i innych ośrodków.
INTERNOWANI z Wejherowa
W parterowych pawilonach Strzebielinka, otoczonych lasem, zamieszkali też nie z własnej woli mieszkańcy Wejherowa i powiatu wejherowskiego. W obozie znaleźli się: Edward Białk, pracownik Kombinatu Budowlanego w Gdyni, Henryk Mierzejewski, pracownik Stoczni Komuny Paryskiej w Gdyni, Adam Rosiński, pracownik PKS w Wejherowie, Henryk Rządkowski, pracownik fabryki obuwia „Neptun” w Wejherowie. Z Redy został przywieziony Tadeusz Kisielewski i Maciej Pelowski, a z Rumi – Krzysztof Łęgowski i Zbigniew Poźniak.
Wśród około 500 internowanych tam osób byli uczniowie szkół średnich oraz studenci Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni.
Wiadomo, że funkcjonariusze SB odwiedzali osadzonych i nakłaniali do podpisania tzw. lojalki. Poza kilkoma wyjątkami, nikogo do tego nie namówili.
Zimno i głodno
Duże cele były zakratowane, zimne i przepełnione. W kącie stała muszla klozetów, odgrodzona szklanym parawanem, nie pozwalającym na całkowitą intymność.
Racje żywnościowe z trudem zaspokajały głód. Na skutek złych warunków sanitarnych szerzyły się m.in. choroby układu pokarmowego. Osoby wymagające hospitalizacji odwożono w asyście 5-6 „zomowców” do szpitala w Wejherowie. W kilku przypadkach przewiezionym do szpitala udało się zbiec.
Jak informuje Regina Osowicka, z upływem czasu zezwolono na odwiedziny. Internowani otrzymywali paczki, ale również zaczęli pisać „grypsy” i artykuły i przemycać je poza mury. Działała obozowa poczta z własnymi znaczkami i datownikami.
Księża w ośrodku
Internowani zostali też otoczeni opieką przez Kościół. Kapelanem obozu był ks. płk Tadeusz Błoński. Akcję pomocy przez Prymasowski Komitet Opieki nad Internowanymi prowadził pisarz Lech Bądkowski.
7 lutego 1982 r. do internowanych przyjechał arcybiskup Marian Przykucki i dziekan wejherowski ks. prałat Bogusław Żurawski. Następnie rekolekcje prowadzili biskupi: Edmund Piszcz, Andrzej Śliwiński, Lech Kaczmarek.
Przed Wielkanocą 1982 r. w kaplicy obozowej ustawiono dwumetrowy drewniany krzyż. W górnej części był otoczony drutem kolczastym z wbitą klingą i spływającą białą tkaniną, tworzącą jakby postać. Na krzyżu podpisywali się internowani.
Po rozwiązaniu ośrodka internowania, krzyż zniknął.
W 1990 r. na dziedzińcu byłego obozu stanął nowy krzyż, upamiętniający więźniów stanu wojennego. Od wielu lat w wyremontowanych pawilonach w Strzebielinku funkcjonuje Dom Pomocy Społecznej.
Mieszkańców naszego miasta osadzano też w innych ośrodkach odosobnienia. Doktor Miron Łukowicz, ordynator oddziału dermatologii wejherowskiego szpitala i pierwszy przewodniczący Rady Miasta, był internowany w ośrodku w Kwidzynie.
Anna Kuczmarska
na podstawie informacji
red. Reginy Osowickiej
Stan wojenny, ogłoszny 13 grudnia 1981 roku a zniesiony 22 lipca 1983 roku (31 grudnia 1982 r. został zawieszony) był okresem zniewolenia, wielu ograniczeń w życiu codzinnym, a także represji.
Najwyższym organem władzy państwowej była Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego z gen. Wojciechem Jaruzelskim na czele.
Do najważniejszych instytucji skierowano 8 tysięcy komisarzy wojskowych.
Do działań związanych z wprowadzeniem stanu wojennego użyto 70 tys. żołnierzy, 30 tys. funkcjonariuszy MSW, 1750 czołgów, 1400 pojazdów opancerzonych, 500 wozów bojowych, 9 tys. samochodów.
Jerzy Zieleński dziennikarz związany z konwersatorium „Doświadczenie i Przyszłość”, na wieść o stanie wojennym popełnił samobójstwo. Takich desperackich aktów było podobno więcej.
Według danych Instytutu Pamięci Narodowej, w czasie stanu wojennego, na skutek represji i wypadków śmiertelnych w czasie ulicznych zamieszek, w calej Polsce śmierć poniosły 103 osoby.
Chociaż od wprowadzenia stanu wojennego upłynęły 32 lata, wiele okoliczności pozostaje nieznanych. Brakuje zbiorów archiwalnych z tego okresu, dokumentów partyjnych powstałych tuż po 13 grudnia 1981 r.
Podobnie jak archiwa bezpieki, zostały one celowo zniszczone w okresie tzw. transformacji ustrojowej.
W 1990 r. ostatni sekretarz PZPR Mieczysław Rakowski, na polecenie ówczesnego prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego zniszczył stenogramy z obrad Biura Politycznego KC z 1981 r.