Dziennikarz i poeta

59-letni Henryk Połchowski, pracuje na co dzień w Wydziale Kultury, Promocji, Sportu i Turystyki w Urzędzie Miejskim w Wejherowie. W Wejherowie mieszka od 1979 roku.
Ukończył filologię polską na Uniwersytecie Gdańskim. W trakcie studiów wszystkie prace semestralne z historii literatury polskiej poświęcił zagadnieniom humoru, satyry i komedii. Pracę magisterską poświęcił satyrom Ludwika Jerzego Kerna.

 

H. Połchowski ukończył studia podyplomowe w Instytucie Filozofii i Socjologii UG oraz kurs dziennikarski przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich. Pracował w czasopiśmie Marynarki Wojennej „Bandera” w Gdyni, redagował „Echo Wejherowa” oraz dodatki Dziennika Bałtyckiego – „Gryf Wejherowski” i „Goniec Rumski”. Pisywał też m.in. do „Przeglądu Morskiego” i „Panoramy Powiatu Wejherowskiego”. Przez 10 lat redagował „Nowiny” – biuletyn wejherowskiego Urzędu Miejskiego. Jest dziennikarzem, jak również fotoreporterem.
Poezją pan Henryk interesował się od najmłodszych lat, rozczytując się wierszach Asnyka, Leśmiana i Staffa. Później zasmakował w satyrze Boya Żeleńskiego, Gałczyńskiego i Sztaudyngera, a przede wszystkim Ludwika Jerzego Kerna. Wejherowianin lubi też powieści podróżnicze, historyczne i obyczajowe klasyki polskiej i francuskiej.
Swoje pasje literackie realizuje, pisując od czasu do czasu wiersze liryczne, okolicznościowe i satyryczne, najczęściej „do szuflady”. Utwory publikował sporadycznie w czasopismach i gazetach, niektóre z nich zostały opublikowane w „Antologii Poetów Ziemi Wejherowskiej” i tomiku zbiorowym „Piotr naszego czasu”.
Wspólnie ze Stanisławem Świderskim pan Henryk napisał książkę o rodzinie przedwojennego policjanta, zesłanego na Syberię pt. „Na łaskawym chlebie: (Wasilków 1994). H. Połchowski był też redaktorem wspomnień wojennych kmdr. Czesława Cześnika i kmdr. Ryszarda. Od 4 lat jest jurorem Wejherowskiego Konkursu Literackiego „Powiew Weny”.

 

 

 

 

Biała Dama z Salina

Nie każdy potrafi dostrzec
migotliwy płomyk świecy
w oknie dworku salińskiego alkierza
i poczuć powiew chłodu na czole
w oczekiwaniu jej przyjścia

W kotlinie mlecznej mgły
z majaczących konturów drzew
tajemniczej wyspy
przypływa na saniach
unoszonych nad tonią jeziora

Z białej poświaty wyłania się
złotowłosa dziewica
w szacie ślubnej
zdobionej srebrnymi cekinami
z perłową różą na piersiach

Przenika ściany dworku
zmierza w stronę starszej pani
na bujanym krześle i woła:
– Babciu, zrób znak krzyża,
przerwij moje cierpienie…

Deszcz igieł przenikających skórę
wlewa tony ołowiu w stopy
a elektryzujący szelest włosów oznajmia,
że Luiza Rexin powraca
do swojego junkra w głębinie jeziora

Komentarzy (0)
Dodaj komentarz