Dwa pożary w jedną noc

Dwa razy tej samej nocy strażacy z Wejherowa, Rumi i drużyn ochotniczych, gasili pożar w tym samym domu socjalnym przy ul. Iwaszkiewicza w Wejherowie. W nocy z 14 na 15 stycznia, w ciągu paru godzin straciło dach nad głową osiem rodzin, w sumie 29 osób. Pracownicy urzędu i innych instytucji udzielają im pomocy, do której włączają się mieszkańcy Wejherowa. Jest już plan budowy w tym samym miejscu nowego domu.

Na razie nie wiadomo dlaczego po zakończeniu pierwszej akcji gaśniczej i odjechaniu strażackich wozów, doszło do kolejnego, silniejszego pożaru. Trwa postępowanie wyjaśniające w tej sprawie.
Wiadomo tylko, że akcję gaśniczą utrudniał silny wiatr i że trwała ona bardzo długo.
W niedzielny ranek, po kilkunastu godzinach gaszenia, nad wypalonym w środku, całkowicie zniszczonym parterowym pawilonem wciąż unosił się dym, a strażackie wozy i sprzęt gaśniczy jeszcze pracowały.
ZAPALIŁ SIĘ DACH
Wszystko zaczęło się w sobotni wieczór, ok. godz. 22, kiedy Straż Pożarna otrzymała zgłoszenie o pożarze w jednym z mieszkań na Iwaszkiewicza. Mieszkanie zapaliło się prawdopodobnie od niesprawnej kuchenki. Na miejscu zjawili się strażacy, pożar ugasili, oddymili pomieszczenie a trzy osoby z podejrzeniem zatrucia tlenkiem zostały odwiezione do szpitala.

Elektrycy i gazownicy sprawdzili instalacje. Wydawało się, że wszystko wróciło do normy, więc pozostali mieszkańcy wrócili do swoich mieszkań.
Tymczasem tuż po godz. 2.00 w nocy strażacy otrzymali kolejne zgłoszenie …z tego samego budynku. Gdy ratownicy zjawili się przy ul. Iwaszkiewicza palił się już dach parterowego domu.
Mieszkańcy próbowali ratować domowe sprzęty, wynosząc co się da na zewnątrz, a płomienie rozprzestrzeniały się błyskawicznie.
W ciągu paru godzin doszczętnie spłonęło osiem mieszkań. Mieszkało w nich w sumie 29 osób.

TRUDNA AKCJA
Zdaniem strażaków z Wejherowa była to jedna z najtrudniejszych akcji ratunkowych w mieście, utrudniana przez silny wiatr. Dogaszanie zakończyło się dopiero w niedzielę około godz. 15.00, a w akcji brało udział 11 zastępów straży pożarnej – w tym 33 strażaków. Spaliło się ponad 400 metrów kwadratowych budynku, a straty wstępnie wyceniono na ponad 400 tysięcy złotych.
Wielu mieszkańców, m.in. spalonego domu, a także sąsiednich bloków Osiedla Kaszubskiego i domów jednorodzinnych obwinia Straż Pożarną o niedopatrzenie lub zaniedbanie. Mówili o tym sąsiedzi pogorzelców, gdy w niedzielny ranek stali wokół dymiącego się, dogaszanego budynku. Dziwili się, że strażackie wozy odjechały po ugaszeniu pierwszego pożaru, a dwie godziny później wybuchł następny…
Dlaczego do tego doszło? To wyjaśni postepowanie Straży Pożarnej i policji.

STRATY I STRES
Mieszkańcy okolicznych budynków, którzy byli świadkami pożaru i akcji ratowniczej bardzo przeżyli to wydarzenie. Głośno wyrażali zarówno duże emocje, jak i współczucie dla poszkodowanych sąsiadów.
Wszyscy pogorzelcy zostali niemal natychmiast objęci opieką i nadzorem służb miejskich, ale i tak ponieśli nieodwracalne straty, nie tylko materialne. Przeżyli z pewnością chwile grozy i ogromny stres.

DS.


Zostaw komentarz

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.