Chroni mnie Anioł Stróż

Dwadzieścia lat życia zawodowego Włodzimierz Zaczek spędził w Straży Pożarnej. Potem prowadził własną firmę, w końcu został pisarzem. Mimo, że pisaniem zajął się na dobre dopiero na emeryturze, pan Włodzimierz ma mnóstwo ciekawych pomysłów i tematów. Niedawno ukazała się jego trzecia powieść, zatytułowana „Ocalony”, a kolejna książka jest przygotowywana do druku . W międzyczasie autor pracuje nad dwiema innymi pozycjami.

Włodzimierz Zaczek mieszka w Luzinie, ale dzieciństwo spędził w Wejherowie. Dokładnie na Śmiechowie. W szkole podstawowej bardzo lubił pisać, chętnie redagował szkolne gazetki. A jednak wybrał zawód strażaka.

NIE CHCIAŁEM BYĆ STRAŻAKIEM
– Pracowałem w Straży Pożarnej w Wejherowie, a następnie w Komendzie Wojewódzkiej w Gdańsku. Na koniec trafiłem do jednostki w Gdyni, skąd odszedłem na emeryturę – mówi pan Włodzimierz, który pierwszą książkę napisał o swojej pracy.
Literacki debiut nosił tytuł „Nigdy nie chciałem być strażakiem”. Ktoś zgłosił tę książkę na konkurs , na którym zdobyła trzecie miejsce.
Po odejściu na emeryturę, pan Włodzimierz zajął się nie tylko pisaniem. Prowadził też Ośrodek Szkoleniowo-Doradczy „Ochrona Przeciwpożarowa”, współpracując m.in. z kościołami i księżmi. Te doświadczenia, a dodatkowo także praca radnego w gminnym samorządzie przyniosły pisarzowi nowe tematy i inspiracje literackie.

BYŁA SOBIE GMINA
Powieść „Była sobie gmina”, opowiada o pracy radnych. Przedstawione w niej realia odbiegają bardzo od wyobrażeń i stereotypów.
– W książce nie pojawia się żadna konkretna gmina, bohaterowie żyją i pracują w fikcyjnej miejscowości. To nie Luzino, w którym mieszkam – mówi Włodzimierz Zaczek. – Przyznaję jednak, ze czerpałem z własnych doświadczeń i obserwacji, chcąc m.in. pokazać, jak różni są radni. Jedni mają wizję, priorytety, starają się czegoś dokonać, inni przez cały czas prowadzą kampanię wyborczą.

TAJEMNICZE ZNAKI
„Ocalony” to wciągająca i sprawnie napisana powieść, której bohater – pisarz pewnego dnia dostaje nietypowe zlecenie. ma napisać biografię tajemniczego nieznajomego, ale może ją opublikować dopiero po jego śmierci.. – to najkrótsze streszczenie nowej, niedawno wydanej przez Bernardinum powieści W. Zaczka. Autor dodaje, że w tej książce opisał autentyczne sytuacje, które przydarzają się każdemu.
– Często przeżywamy dziwne, trudno wytłumaczalne, wręcz niezwykłe rzeczy. Bywa, że nie dostrzegamy pewnych znaków – mówi Włodzimierz Zaczek. – Relacje człowieka z Bogiem są tematem kilku opowiadań, zawartych w innej książce, noszącej roboczy tytuł „Nieziemsko-ziemskie”.

HISTORIA I AKTUALNOŚCI
Kolejna książka „Prusacy” jest gotowa do druku. To ciekawa saga rodzinna, której akcja dzieje się na Pomorzu, a opowiada głównie o relacjach polsko-niemieckich.
Niemiecka rodzina osadników z Westfalii to konkretna, istniejąca rodzina, której potomkowie mieszkają nadal na Kaszubach. Jej przedstawiciel Otton, postać nietuzinkowa, przeszedł na katolicyzm, a w czasie wojny pomagał wielu ludziom.
– Mam nadzieję, że czytelnikom spodoba się pomysł napisania dialogów w trzech językach – po polsku, po niemiecku i po kaszubsku, w zależności od tego, który z bohaterów się wypowiada – mówi pisarz.
Jest jeszcze „Dziki kraj” – książka zawierająca 101 opowiadań na temat aktualnych wydarzeń i zjawisk społecznych w Polsce. Pokazuje absurdalne sytuacje i takie zjawiska jak korupcja. donosicielsko, egoizm, znieczulica, porusza różne bulwersujące sprawy.
– Śledzę na bieżąco wydarzenia, oglądam programy publicystyczne i dokumentalne, obserwuję ludzie i mam na to wszystko własne spostrzeżenie – mówi Włodzimierz Zaczek. – Chciałbym zmusić czytelników do refleksji nad naszymi wadami i słabościami, a także postawami.

STUDIA, RODZINA, OGRÓD
Pan Włodzimierz nie ukrywa, że jest człowiekiem wierzącym, co więcej odczuwa na co dzień opiekę Bożą
– Chroni mnie Anioł Stróż – mówi pisarz. – Jestem tego pewien. Wiele razy przekonałem się o tym , choćby jako strażak. Podczas pożaru byłem w pomieszczeniu z butlami gazowymi, a w pobliżu szalał ogień. Zdążyłem wybiec, a chwilę później nastąpiła ….
Fakt, że w dojrzałym wieku pan Włodzimierz rozpoczął karierę pisarza nie jest jedynym zaskakującym zwrotem w jego życiu. W wieku 48 lat podjął studia prawnicze i skończył je już po pięciu latach.
– Chciałem nie tylko zdobyć wykształcenie, ale też zmotywowa
do studiowania moje dzieci – mówi W. Zaczek. – Wprawdzie syn jeszcze się nie zdecydował na studia, ale obie córki ukończyły uczelnie wyższe, studiują też zięciowie oraz synowa, co mnie bardzo cieszy.
Skoro już o dzieciach i rodzinie mowa trzeba koniecznie dodać, że Włodzimierz Zaczek i jego żona Adela mają już pięcioro wnucząt, które kochają najbardziej.
Pasją pana Włodzimierza jest natomiast nie tylko pisanie, ale też podróże i praca w ogrodzie. Jak widać, swoimi zainteresowaniami i pomysłami mieszkaniec Luzina mógłby obdzielić kilka osób.

Zostaw komentarz

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.