Platforma mnie zawiodła

Rozmowa z Jerzym Budnikiem, posłem Ziemi Wejherowskiej.
– Nie można tego nazwać inaczej, jak sensacją, bo pan, osoba związana z Platformą Obywatelską od początku jej powstania, czyli od 2001 roku, jej pierwszy pełnomocnik  na powiat wejherowski, a potem przez wiele lat jej niekwestionowany lider, wystąpił z partii.
Co się stało?

– Platforma, do której, za namową śp. Macieja Płażyńskiego i Aleksandra Halla, przeszedłem  z wieloma innymi działaczami Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, niewiele ma wspólnego z dzisiejszą. Wtedy była partią centroprawicową o profilu konserwatywno-liberalnym.
Konserwatywną  w sferze wartości, liberalną w sprawach gospodarczych. Do innej przecież bym wtedy nie wstąpił.  

– Od jakiegoś czasu zaczęła wyraźnie skręcać na lewo.
– Właśnie. Jeszcze Donald Tusk próbował trzymać równowagę, ale Ewa Kopacz już żadnych oporów nie ma. Transfer byłego szefa SLD Grzegorza Napieralskiego jest tego dobitnym potwierdzeniem.

– Na swoim facebooku ocenił pan, że to błąd.

– Tak uważam, bo niezależnie od  moich osobistych przekonań i poglądów, z  których rezygnować nie zamierzam, bo przekreśliłbym całe swoje życie, z moich obserwacji wynika, że odsunęło to trwale od PO umiarkowany elektorat centroprawicowy, który może przesadnie religijny nie jest, za to ma silne przywiązany do  tradycyjnego systemu wartości. Ten elektorat  w większości przeszedł do coraz mniej radykalnego PiS. Natomiast elektorat lewicowy i lewacki, na który Kopacz liczyła i tak został przy Millerze i Palikocie. Czyli jednych straciła, drugich nie przyciągnęła.

– Trzeba przyznać, że od dawna kontestował pan zwrot PO na lewo i w sprawach światopoglądowych głosował inaczej niż zalecał Klub.
Czy właśnie dlatego nie znalazł pan miejsca na liście kandydatów do Parlamentu?
– Nie wiem, bo nikt ze mną na ten temat nie rozmawiał, ani w Warszawie, ani w Gdańsku.  Ale nie sądzę, by tylko z tego powodu, bo krytykowałem także partyjną i rządową politykę kadrową.
Mogę tylko potwierdzić, że byłem uprzedzany przez życzliwych mi członków kierownictwa Klubu, że głosowanie w sprawach światopoglądowych, wbrew prośbom Kopacz, źle się  dla mnie skończy.   

– A pan to robił dalej….
– ….tak, bo chociaż wiem, że polityka to sztuka szukania i zawierania kompromisów, np. w sprawie ochrony życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci, by być w zgodzie z własnym sumieniem, na żadne kompromisy iść nie mogłem. To są dla mnie sprawy fundamentalne. A jeśli chodzi o sprawy kadrowe, to uważam, że przy nominacjach i rekomendacjach na stanowiska państwowe, należy przestrzegać najwyższych standardów merytorycznych i etycznych.

– Platforma w sondażach wyborczych dołuje. Raczej przegra z PiS wybory. Czy tylko dlatego, że skręciła na lewo?
– Oczywiście, że nie tylko z tego powodu. To o czym mówiliśmy jest dla mnie arcyważne, ale zdaję sobie sprawę, że nie dla wszystkich, którzy postawili kiedyś na PO. Przyczyn jest więcej. O polityce kadrowej już mówiłem. Gwoździem do trumny okazała się afera podsłuchowa, która pokazała gorszą, nieakceptowaną, nawet przez najwierniejszych  wyborców twarz PO.
Może niektórzy z nich, jak powiedział szef pomorskiej PO Sławomir Neumann „zatkają nos i zagłosują na nią raz jeszcze”. Jednak wielu jest tak mocno Platformą rozczarowanych i zawstydzonych, że na pewno tego nie zrobią.   

– Żal panu opuszczać Platformę?
– W jakimś sensie tak. Przecież związany byłem z nią 14 lat, budowałem jej  terenowe struktury, z jej rekomendacji cztery razy byłem wybierany do Sejmu (pierwszy raz z AWS-SKL -przyp. red.). Nie uważam, by był to czas całkowicie stracony. I chociaż nie wszystko się udało, były błędy, zaniedbania i zaniechania, to jednak Polska w czasie rządów PO-PSL, mimo globalnego kryzysu gospodarczego rozwijała się i umocniła swoją pozycję międzynarodową, o czym mógł się przekonać pan prezydent Andrzej Duda podczas swoich pierwszych wizyt zagranicznych. Sporo też udało się załatwić dla powiatów wejherowskiego i puckiego oraz Marynarki Wojennej i Stoczni MW.

– Więc kto się zmienił w politycznej grze?
– Powtarzam, dla mnie ważne są sprawy ideowe. Po prostu nie widzę siebie w formule partii centrolewicowej, w jaką pod kierownictwem Kopacz PO się przekształca. Tym jestem szczególnie zawiedziony. Pewnie jest na taką formację w Polsce zapotrzebowanie, ale ja swoim nazwiskiem nie zamierzam jej firmować.
Jak już powiedziałem w jednym z wywiadów, mam satysfakcję, że jako konserwatysta wchodziłem do Sejmu i jako konserwatysta z niego odchodzę.
To nie ja się zmieniłem, to Platforma się zmieniła.

– Obawia się pan rządów PiS?
– Nie, nie boję się. Dzisiejszy PiS jest inny niż ten sprzed lat. A poza tym, skoro jest tak duże zapotrzebowanie społeczne na zmiany, to bardzo proszę, niech pokaże, co potrafi.

– Na koniec zapytam, czy definitywnie przechodzi pan na polityczną emeryturę?
– Czy ja wyglądam na emeryta? (śmiech…). O politycznej emeryturze jeszcze nie myślę, zresztą prawa do zusowskiej też jeszcze nie nabyłem.
A tak poważnie, to mam świadomość, że czas jest na ludzi młodych, ale dopóki pozwolą siły, jestem gotowy służyć im swoją wiedzą i  doświadczeniem.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała
Anna Kuczmarska

Zostaw komentarz

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.