Co się stało z kamerami na Orzeszkowej?
Takie pytanie zadaje wielu mieszkańców Wejherowa, zwłaszcza ci, którzy nie jeżdżą zbyt często drogą krajową nr 6 w kierunku Gdyni. Od 3 miesięcy na temat urządzeń do automatycznej rejestracji wjazdu na czerwonym świetle na skrzyżowaniu DK nr 6 z ul. Orzeszkowej w Wejherowie, popularnie zwanych kamerami, jest bowiem cisza.
Nic się o tym nie pisze, nie mówi w mediach, nie ma żadnej awantury, wrzawy, itd. Tak jakby te kamery zostały zdemontowane, nie było ich. Czy ktoś je usunął? Otóż, nie!
Kamery są nadal, tylko po pierwsze, od 3 miesięcy jest już po wyborach samorządowych, a po drugie wyborcy usunęli Józefa Reszke z urzędu Starosty Powiatu Wejherowskiego. Kamery działają, skrzyżowanie normalnie funkcjonuje, kierowcy jeżdżą tam wolniej i bezpieczniej, mandatów mało, stłuczki sporadyczne – tak jak na innych skrzyżowaniach. Słowem, nic się nie dzieje. Zwykłe życie miasta.
Tak zresztą było od wielu miesięcy, gdyż rzeczywisty problem z kamerami i zamieszanie pojawiło się tylko na początku po ich instalacji, czyli mniej więcej rok temu. Potem, już w połowie ubiegłego roku sytuacja się znormalizowała. Były jednak wybory i kamery były potrzebne wejherowskiej Platformie Obywatelskiej do walki politycznej z prezydentem Krzysztofem Hildebrandtem. Obecnie widać, że od miesięcy nie było już żadnego rzeczywistego problemu z kamerami na Orzeszkowej. Gdyby problem był, to przecież zapewne dalej istniałaby w mediach. Problemem okazały się za to wybory samorządowe i były starosta Józef Reszke z PO, który wraz ze swoim przybocznym radnym Jackiem Gafką, kandydatem na prezydenta Wejherowa z Platformy, rozgrywał kamery politycznie i przedwyborczo przy akompaniamencie niektórych mediów.
Cała „afera” z kamerami była sztucznie podgrzewana, utrzymywana w mediach i internecie, rozdęta po granic absurdu, gdyż niektórym się wydawało, że dzięki temu wygrają wybory. Dlatego próbowali ogłupiać i zwyczajnie oszukiwali mieszkańców, co do rzeczywistego problemu, straszyli i przy okazji robili dużo wrzawy wokół siebie.
Po wyborach, kiedy okazało się to nieskuteczne, jakoś problemu z kamerami nie ma, jakoś nie zagrażają one bezpieczeństwu, krew się nie leje z powodu kamer na skrzyżowaniu, jak jeszcze niedawno bredzili niektórzy, itd. itp. Dziś jak na dłoni widać, jak wielka i cyniczna była to manipulacja mieszkańcami Wejherowa. Jednak znów się nie udało, wejherowianie wykazali się mądrością. Główny rozgrywający, były starosta Józef Reszke werdyktem wyborców „poszedł na zieloną trawkę”, a i jego przyboczny – Jacek Gafka stracił po tym trochę tupetu i nie jest już tak nachalny. Zresztą nie tylko on. Jak zapewne niektórzy Czytelnicy pamiętają, w sprawę wejherowskich kamer i pomocy kolegom z miejscowej Platformy zaangażował się wiceminister infrastruktury i rozwoju Zbigniew Rynasiewicz. Dziś, jak donoszą media, ma on poważne problemy z CBA, zarzuca mu się przyjmowanie łapówek. Prokurator wystąpił do Sejmu o uchylenie immunitetu Rynasiewiczowi, aby postawić mu zarzuty. Do tego „Fakt” nazywa go „seksministrem”, gdyż cyt. „oprócz czwórki dzieci z żoną ma jeszcze trójkę z wieloletnią kochanką”. Takiego oto kolegę od kamer mieli wejherowscy działacze PO.
Ja, podobnie jak niektórzy inny publicyści, wskazywałem na prawdę o kamerach z ul. Orzeszkowej na długo przed wyborami. Zawsze będę starał się obnażać manipulację, fałsz i niecne zagrywki polityków. Już wkrótce kolejne wybory… Dr Puls