Zginęli w święto Matki Bożej

W historii Kaszub okresu drugiej wojenny światowej jest wiele przykładów ofiarowania życia w obronie Kościoła i Polski. W imię obrony tych wartości ginęli także żołnierze Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Kaszubski”, utworzonej 24 grudniu 1939 r. Niedawno, 16 lipca minęła 73. rocznica tragicznego wydarzenia w Sianowie, gdzie w odpust Matki Bożej Szkaplerznej powieszono publicznie czterech partyzantów „Gryfa”.

Eleonora Szopińską (trzeci od z lewej) z krewnymi oraz prezes Roman Dambek (drugi z prawej) z kolegami z zarządu Stowarzyszenia.
Eleonora Szopińską (trzeci od z lewej) z krewnymi oraz prezes Roman Dambek (drugi z prawej) z kolegami z zarządu Stowarzyszenia.

W 1939 roku na  czele organizacji stanął główny jej założyciel por. Józef Dambek. Podziemna konspiracja niepodległościowa po rozszerzeniu aktywności na całe Pomorze, zmieniła nazwę na Tajna Organizacja Wojskowa „Gryf Pomorski”.
22 czerwca 1941 r. wojska niemieckie ruszyły na Rosję Sowiecką. Na zapleczu frontu Niemcy chcieli mieć spokój i poprzez wzmożone aresztowania szczególnie aktywnych patriotów, chcieli zastraszyć ludność na Kaszubach. Obawiali się, że na tych terenach może dojść do wystąpień antyniemieckich i dlatego organizowali pokazowe egzekucje.
Takim odrażającym mordem była egzekucja 4  żołnierzy „Gryfa Kaszubskiego”, dokonana w Sianowie  przed Sanktuarium Maryjnym 16 lipca 1941 r.
To wydarzenie zostało opisane, na podstawie oświadczeń rodzin ofiar,  na stronie internetowej Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego   poświęconej działalności Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski. Czytamy tam: „W dniu 16 lipca 1941 r. w Sianowie, kiedy przypadał odpust Matki Boskiej Szkaplerznej odbyła się publiczna egzekucja więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof. Straceni zostali partyzanci z powiatu kartuskiego Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Kaszubski”: Antoni Naczk z Tuchlina Jan Dąbrowski z Kamienicy Królewskiej Franciszek Paszka z Kartuz i Józef Głodowski z Gowidlina. Zorganizowali i kierowali tą egzekucją miejscowi gestapowcy na czele z Janem Kaszubowskim.
Na dzień przed egzekucją gestapo aresztowało kilkudziesięciu mężczyzn z powiatu kartuskiego. Część z nich przetrzymywano w Kartuzach.

Piotr Reszke i Eleonora Szopińska przy grobie zamordowanych bohaterów, który znajduje się obok ...śmietnika. Wkrótce zostanie przeniesiony w godne miejsce.
Piotr Reszke i Eleonora Szopińska przy grobie zamordowanych bohaterów, który znajduje się obok …śmietnika. Wkrótce zostanie przeniesiony w godne miejsce.

Jak podaje naoczny świadek tych wydarzeń, syn zamordowanego Antoniego Naczka – Józef Naczk z Tuchlina: W dniu egzekucji 16 lipca 1941 r. przywieziono do Sianowa czterech wyżej wymienionych więźniów Stutthofu oraz kilku do pomocy przy postawieniu szubienicy (…). Przywieziono też tych aresztowanych mężczyzn z Kartuz. Osoby zgromadzone w tym czasie w kościele też zostały zmuszone do oglądania tej publicznej egzekucji. Gdy szubienica została już postawiona, gestapowcy ubrani w mundury wydali rozkaz ustawienia ławki pod nogi skazańców, założenia im powrozów na szyje, a następnie usunięcia ławki spod nóg skazańców. Śmierć przez powieszenie nastąpiła natychmiast. Gestapowcy na czele z Janem Kaszubowskim zaplanowali i wykonali ten mord na kaszubskich bohaterach – partyzantach „Gryfa” – w Sianowie w czasie i miejscu szczególnym. Zdawało im się, że triumf Hitlera jest już bliski po zwycięstwie nad Polską i Francją, kiedy wojska niemieckie w pośpiechu od paru tygodni parły nieustannie na Moskwę. Jako miejscowi gestapowcy wiedzieli, że Sianowo jest miejscem szczególnym – świętym dla Kaszub – jest to Sanktuarium Matki Boskiej Sianowskiej Królowej Kaszub. W dniu 16 lipca 1941 r., w którym to dniu dokonano tego mordu, przypadał w Sianowie odpust Matki Boskiej Szkaplerznej.
W ten sposób ci gestapowcy dokonali zamachu nie tylko na Polskę, ale i na Kościół Święty. Ludność kaszubska, która przybyła w tym dniu do Sianowa, do Swojej Królowej, w tych latach szczególnej próby, spotkała się z pogromem swoich bohaterów – partyzantów „Gryfa Kaszubskiego”.
Na miejscu stracenia miejscowa ludność postawiła spontanicznie cztery brzozowe krzyże. Pod tymi krzyżami po wojnie gromadziła się młodzież (…). Ludność miejscowa, wśród której żywa była pamięć o pomordowanych upamiętniła to wydarzenie tablicą na miejscowym Urzędzie Gminy w Sianowie. mW stanie wojennym w 1982 r. została usunięta ta tablica. Nie ma również krzyży na miejscu egzekucji.
Mieszkanka Wejherowa, Eleonora Szopińska, córka jednego ze straconych, wspomina:  Mój ojciec Jan Dąbrowski był przed wojną kupcem branży drzewnej, a matka Helena Dąbrowska – nauczycielką. (…) Rodzice byli członkami Polskiego Związku Zachodniego. Mój ojciec po zajęciu Pomorza przez Niemców nie ukrywał swojej przynależności do narodu polskiego, a nawet publicznie śpiewał Hymn Polski, przewidywał rychły upadek Hitlera. Wstąpił do Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Kaszubski”, także mama była zaprzysiężona do „Gryfu”.
Ojca aresztowano w Sierakowicach, a dokonało tego gdyńskie Gestapo na czele z Janem Kaszubowskim vel Hansem Kassnerem. Po przesłuchaniu w Gdyni na Gestapo wywieźli ich do obozu Stutthof. Mój ojciec dostał numer obozowy 10703. Wszystkie te okoliczności przesłuchania i przez kogo, mama dowiedziała się od szefa SS w Gdyni  (powinno być szefa Gestapo – dop. autora) Herberta Teuffela, którego w pewnym stopniu przekupiła, wożąc mu kilkakrotnie znaczne ilości drobiu, szynek wędzonych, jajek, masła. Po uzyskaniu informacji, że ojciec znajduje się w Stutthofie i nie będąc świadoma, że jest to obóz zagłady, udała się tam w celu odwiedzenia swojego męża. (…) Sam wartownik na wieżyczce przestrzegał mamę, że może grozić jej śmierć. (…) Mama zobaczyła ojca zaprzężonego do wozu-rolwagi (platformy) z innymi więźniami ciągnącego ten zaprzęg z dłużycą (drzewami). Mama widząc w oczach ojca wielki niepokój, ostrzeżona została przez ojca: „uciekaj stąd, bacz, by ciebie tu nie zamknęli, wracaj do dzieci i chroń je”
Z ciężkim sercem wróciła do domu. (…) Za wszelką cenę postanowiła wydostać ojca z obozu. Nadal jeździła do Herberta Teuffela do Gdyni, który łudził ją obietnicami, że ojca zwolni. Kiedy odwiedziła go, ten oznajmił jej: „proszę jechać do domu, pani mąż jest wolny”. Mama była tą wiadomością uradowana, powiadomiła nas troje dzieci, że ukochany tata powróci. Na drugi dzień, kiedy czekaliśmy na powrót taty, przyszedł policjant z Sierakowic o nazwisku Beiler rodem z Bawarii. Znaliśmy go dobrze, był przychylny naszej rodzinie. Mama podzieliła się z nim wielką radością naszej rodziny, że mąż został zwolniony ze Stutthofu (…). Niemiec na to stał się bardzo niespokojny i przedłużał swój pobyt u nas. Wreszcie (…) wręczył mamie ze łzami w oczach zawiadomienie o śmierci ojca.
Opisy tego tragicznego wydarzenia są przejmujące, ale wśród rodzin ofiar przebija smutek, że do tej pory nie znalazło to odbicia w popularnonaukowej literaturze opisującej działalność konspiracji niepodległościowej na Kaszubach . Wydarzenie nie zostało ujęte w historii działań „Gryfa Kaszubskiego” przemianowanego później na „Gryfa Pomorskiego”. Wyjątek stanowi strona internetowa Urzędu Marszałkowskiego, poświęcona T.O.W. „Gryf Pomorski”, do której opracowania przyczynili się autorzy tego artykułu.  
Tragedia sprzed 73 lat powinna być wpisana do historii Sanktuarium Maryjnego w Sianowie. Naprzeciwko tym oczekiwaniom wyszedł kustosz Sanktuarium, ks. kanonik Eugeniusz Grzędzicki.
W 73. rocznicę egzekucji , 16 lipca 2014 r. w Sianowie na cmentarzu przed pomnikiem z tablicą upamiętniającą śmierć czterech Gryfowców  odbyła się uroczystość zorganizowana przez rodzinę 86-letniej Eleonory Szopińskiej i Kaszubsko-Kociewskie Stowarzyszenie im. Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski” na czele z prezesem Romanem Dambkiem i wiceprezesem Piotrem Reszke. Po przypomnieniu tych tragicznych wydarzeń został odczytany apel poległych, a Pani Eleonora poprowadziła modlitwę za zmarłych. Zapalono znicze, złożono kwiaty i odśpiewany został Hymn Polski.
Po uroczystości uczestnicy rozmawiali z ks. kanonikowi E. Grzędzickiem o dalszych działaniach w celu upamiętnienia tragedii. Uzgodniono, że pomnik z tablicą, który znajduje się na cmentarzu w Sianowie zostanie przeniesiony spod śmietnika pod główny krzyż cmentarza na  godne miejsce. Poza tym na froncie ołtarza polowego zostanie umieszczona granitowa tablica, upamiętniająca czterech bohaterskich żołnierzy „Gryfa Kaszubskiego”.
Roman Dambek  (bratanek dowódcy Gryfa)
Piotr Reszke,

Środowisko „Gryfa Pomorskiego” pragnie gorąco podziękować księdzu kanonikowi za  szybką i zdecydowaną reakcję na nasze wieloletnie oczekiwania. Tym sposobem nastąpi triumfalny powrót bohaterów „Gryfa Kaszubskiego” w chwale na należne im miejsce w Sianowskim Sanktuarium.
Na uroczyste odsłonięcie tej tablicy już teraz zapraszamy wszystkich tych, którym sprawa miłości do Boga i Polski jest równie bliska i ważna, jak była dla tych, którzy oddali życie na ołtarzu Ojczyzny.

Zostaw komentarz

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.