Kolarstwo Masters wymaga poświęceń

Sukcesem jest biało-czerwona koszulka z orzełkiem na piersi, medal i dyplom

Dwukrotna Mistrzyni Świata w kolarstwie Masters Kinga Tomaszewska oraz jej mąż i trener jednocześnie – Dariusz Tomaszewski, mieszkają w Gowinie koło Wejherowa. Pani Kinga nadal pracuje w Trójmieście. W rozmowie opowiedzieli nam o specyfice kolarstwa Masters, trudnego i pełnego wyzwań.

 

Pani Kinga, choć nie uprawiała kolarstwa w dzieciństwie, z rowerem była związane przez całe życie. Natomiast pan Darek trenował m.in. judo od wczesnej młodości. Odnosił sukcesy na arenie krajowej i nawet za granicą. Obecnie trenuje zawodników w kolarstwie, piłce nożnej oraz zajmuje się treningami pro-zdrowotnymi, motywacyjnymi i mentalnymi. Prowadzi również Studio Zdrowy Kręgosłup, udzielając pro-zdrowotnych wizyt oraz rehabilitacji.

Sukcesy na góralach

Dużo jeździli razem rekreacyjnie na rowerach górskich, dla poprawy samopoczucia i zdobycia lepszej formy, aż zaczęli jeździć na lokalne zawody MTB. Pani Kinga odnosiła sukcesy, wygrywając większość startów – średnio 20-30 rocznie. Zdobyła nawet tytuł Wicemistrzyni Polski w MTB. Odnosiła wiele sukcesów lokalnych i ogólnopolskich, ścigając się w górach.
Kolarstwo jest bardzo ciężkie i powoduje kontuzje. Pani Kinga zaliczyła niejedną przewrotkę i wie, co to znaczy upadek: pościerane łokcie i kolana, połamane dwa obojczyki, które wykluczyły ją na jakiś czas ze startów . Taki jest ten sport.
Wtedy mąż podarował jej rower szosowy.

Przesiadka z MTB na szosę

Jeżdżąc w MTB nie wyobrażała sobie jazdy na szosie, gdyż lepiej czuła się na trasach terenowych w lesie. Nadeszła duża zmiana.
– Apetyt na coś więcej pojawił się gdy pojawił się rower szosowy – wspomina Kinga Tomaszewska. Szybko zaczęła odnosić sukcesy na szosie od wyścigów lokalnych do krajowej rywalizacji. Wygrywała wyścig za wyścigiem, aż w końcu w 2018 roku zdobyła swój pierwszy tytuł Mistrzyni Polski Masters na szosie w Starachowicach.
Dostała licencje PZKol. Umożliwiło jej to starty w zawodach organizowanych przez PZKol i MZKol., w tym w Mistrzostwach i Pucharach Polski oraz pozwoliło zdobywać punkty w klasyfikacji podległej pod Unię Światową. Dzięki temu pani Kinga, po uzyskaniu kwalifikacji, może wyjeżdżać na zawody kwalifikacje i Mistrzostwa Świata w kategorii Masters.
– Warto wiedzieć, że w kolarstwie Masters nie ma żadnych nagród finansowych. Sukcesem, jak w Mistrzostwach Polski, jest biało-czerwona koszulka z orzełkiem na piersi, w której można jeździć przez cały rok, a także medal i dyplom. Podobnie jest w pucharze świata czy Mistrzostwach Świata gdzie nie ma żadnych nagród finansowych – mówi pani Kinga.

Masters na „emeryturę”

Kategoria Masters została stworzona po to, aby kolarzom zawodowym, którzy przechodzą na „sportową emeryturę”, zapewnić możliwość dalszego funkcjonowania wśród kolarzy amatorów, żeby mieli cel, mogli nadal trenować i dzielić się doświadczeniami z amatorami. Taka była idea, a w praktyce oznacza to, że często trzeba ścigać się z zawodowcami, którzy jeszcze sezon czy dwa wstecz ścigali się zawodowo w tourach.
– Sport staje się coraz bardziej wymagający, wyżyłowany. Kolarstwo w ciągu ostatnich kilku lat bardzo mocno poszło do przodu. Z roku na rok jeździ się coraz szybciej i bije się kolejne rekordy. Podobnie dzieje się w kolarstwie zawodowym – podkreśla Dariusz Tomaszewski, dodając, że w styczniu i w marcu większość kolarzy zawodowych trenuje na klubowych obozach sportowych w Hiszpanii. Amatorzy, jeśli mają możliwość, pracują zdalnie od listopada do kwietnia w ciepłych krajach i trenują tam, gdzie jest ciepło i niedrogo.
Pan Dariusz uważa, że obecne kolarstwo amatorskie pod wieloma względami przypomina kolarstwo zawodowe i prawie niczym się nie różni. Oczywiście zawodowstwo to młodzi, zdolni ludzie, którzy tylko trenują i się regenerują. Nie mają na głowie pracy czy kosztów związanych z rowerem, serwisem, jedzeniem, itp.
Jedni i drudzy mają dostęp do tych samych rowerów i trenerów, co kiedyś było niemożliwe. Potrzebne są tylko pieniądze, które zawodowcom gwarantują klub, a amatorzy muszą liczyć na wsparcie sponsorów lub na własną kieszeń. Dlatego ściganie się na wysokim poziomie jest bardzo trudne i kosztowne. Wymaga wsparcia ze strony mecenasów sportu lub ludzi, którzy chcieli by ich wesprzeć w zamian za reklamę. Kinga i Dariusz Tomaszewscy poszukują sponsora lub osób chcących wesprzeć panią Kingę w jej sukcesach.

Znaczenie ma elektronika

Kolarstwo bardzo się zmieniło także w zakresie treningu i przygotowań. Kiedyś zawodnicy zimę spędzali w domach, trenując biegi, marszobiegi, siłownię, a od wiosny wchodzili w sezon, rozjeżdżając się na rowerach. Prowadzili też dzienniczki przejechanych kilometrów i tras. Teraz rozwinęła się era urządzeń elektronicznych, które obrazują i zapisują niezbędne parametry, w tym tętno, natlenienie, prędkość, przejechane kilometry, przewyższenia na trasie itp.
– Nie trzeba już nabijać wielu tysięcy kilometrów, żeby osiągnąć oczekiwaną dyspozycję fizyczną. Teraz pomaga elektroniczne śledzenie poprawy wydolności fizycznej organizmu oraz tempa regeneracji po wysiłku – podkreśla pan Darek, który monitoruje treningi i wydolność pani Kingi.

Kondycja i wytrzymałość to nie wszystko

– Wchodząc na poważnie w kolarstwo nie zdawałam sobie sprawy, że będzie wymagało to ode mnie takiego poświęcenia i tylu wyrzeczeń. Codzienne treningi, łączenie ich z pracą zawodową plus obowiązki domowe są bardzo trudne do pogodzenia. Przejeżdżam średnio ponad 11-13 tys. km rocznie na rowerze plus około 3 tys. na rowerze stacjonarnym. Do tego treningi na siłowni, joga, pilates oraz wymagające, ale bardzo potrzebne treningi pro-zdrowotne u męża. Wymaga to mnóstwa czasu i poświęcenia, dlatego bardzo ważna jest głowa, strefa psychiczna, żeby to wszystko wytrzymać – mówi pani Kinga. – Ciało i mięśnie można wytrenować i przyzwyczaić do ekstremalnych warunków, nawet do jazdy w 40 stopniach na plusie, ale głowa to coś więcej.
Podczas jazdy przy maksymalnym tętnie, gdy czuć w gardle ścisk i obawę o zawał, potrzebna jest zimna i silna głowa z trzeźwą oceną sytuacji, żeby wiedzieć kiedy skupić się na utrzymaniu tempa jazdy, a kiedy przyśpieszyć, coś co w kluczowym momencie decyduje, czy dasz radę czy odpuścisz. Bo przecież trzeba mieć w zapasie siły na finisz, większy wysiłek na jazdę pod górę…

Ekstremalne sytuacje na trasie

Do dzisiaj z dreszczykiem emocji pani Kinga wspomina ekstremalne sytuacje na trasie. Bardzo niebezpiecznie było podczas Mistrzostw Europy Masters w Veronie, gdy na trasie 130 km z przewyższeniami ponad 4 tys. m w pionie (tzw. podjazdy słynnego Eddiego Mercxa), było 40 stopni C., a po wjechaniu na szczyt, skąd był już tylko zjazd, przyszła ogromna ulewa. Na asfalcie zrobiła się rzeka, nie było nic widać. Wśród zawodowych kolarek zajęła wtedy 3. miejsce, czego się nie spodziewała.
Z kolei na Mistrzostwach Świata w Sarajewie z 25 stopni C na starcie, nagle w górach z długim podjazdem na Jahorinie zrobiło się minus 4 st., ze śniegiem włącznie. Potrzebne było cieplejsze ubranie i rękawiczki. Niektórzy smarowali się nawet niedźwiedzim łojem… a ona miała w zapasie ocieplaną kamizelkę.
Ekstremalne były również Mistrzostwach Polski w 2018 roku w Starachowicach, gdy w trakcie wyścigu przyszła nawałnica i gradobicie. Wiatr wtedy poprzewracał oznakowania na trasie i balony promocyjne.
Po tego typu doświadczeniach zawsze ma spakowaną torbę z zimowym odzieniem, nawet w latem (ochraniacze, kurtki, spodnie długie), bo nigdy nie wiadomo co można spotkać na trasie. Jako zawodniczka niezrzeszona, o wszystkim musi sama pomyśleć i liczyć jedynie na wsparcie męża-trenera.
Przygotowania to całe strategie, również żywieniowe. Trzeba umieć słuchać swego organizmu. Dotyczy to także momentów nawodnienia. Bo jeśli poczuje potrzebę napicia się wody, to znaczy że pomyślała o tym zbyt późno.

* * *

Państwo Kinga i Dariusz Tomaszewscy tworzą zgraną rodzinę. Mają nastoletnią córkę Michalinę, która choć też jeździ na rowerze, to jednak woli uprawiać bieganie na krótkim i średnim dystansie.
Trzymamy kciuki za starty pani Kingi w kolejnych Mistrzostwach Świata, które odbędą się pod koniec sierpnia w Austrii, a we wrześniu w Danii. (hp)

Zostaw komentarz

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.