Fikcyjna służba zdrowia?
Otrzymaliśmy list od mieszkańca Wejherowa, rozżalonego z powodu, jak sam napisał „fikcyjnej opieki zdrowotnej”. Córka autora listu, w styczniu br. miała problem z nieodpłatną wizytą u lekarza ginekologa, w ramach ubezpieczenia. Oto list naszego Czytelnika, skrócony z powodu ograniczonego miejsca w gazecie.
22-letnia pacjentka (…) odczuwa bóle w okolicach narządów płciowych, postanawia przeprowadzić badania ginekologiczne. Próbuje umówić się na wizytę u lekarza ginekologa nieodpłatnie, na ubezpieczenie. Niestety w każdej placówce na terenie Wejherowa (mającej podpisaną umowę z NFZ) odmówiono przyjęcia pacjentki na ubezpieczenie. Uzasadnienie: zajęte terminy już na kilka miesięcy do przodu. Ostatecznie z konieczności umówiła się na wizytę odpłatną w placówce w szpitalu w Wejherowie, gdzie za wizytę żądano najmniej (140 zł ). Przed wizytą pacjentka skontaktowała się z Pomorskim Oddziałem Wojewódzkim NFZ, którego przedstawiciel NFZ oświadczył, iż placówka musi przyjąć pacjentkę z bólem bez oczekiwania przez kilka miesięcy na wolny termin. Pacjentka przekazała informacje uzyskane telefonicznie od przedstawiciela NFZ, ale u lekarza dowiedziała się, że nic podobnego nie obowiązuje. Placówka przyjmie pacjentkę bez oczekiwania w kolejce, jeżeli wcześniej uda się na pogotowie i zostanie przekazana do placówki przez pogotowie.
Trudno, pacjentka zapłaciła za wizytę, ale w trakcie badania okazało się jest w 7 tygodniu ciąży. W związku z tym prosiła aby zapisać ją na wizytę ciążową. Okazało się, że to możliwe, ale oczywiście odpłatnie. Zdumiona pacjentka powiedziała, że nie ma środków na kolejną wizytę, a nieprowadzenie badań w okresie ciąży może skutkować chorobą albo i śmiercią dziecka, ponadto przecież jest wręcz obowiązek przeprowadzić badania najpóźniej do 10 tygodnia. Placówka była niewzruszona – albo odpłatnie albo nie będzie badań.
Po tym zdarzeniu pacjentka kontaktuje się z przedstawicielem NFZ, gdzie dowiaduje się, że należy napisać skargę przesłać do NFZ. Zdaniem przedstawicielki Funduszu placówka powinna przyjąć pacjentkę, bo opieka jest potrzebna zaraz, a nie za kilka miesięcy.
Niestety skarga i ewentualna kara zajmie sporo czasu, a pacjentka nadal pozostaje w punkcie wyjścia czyli bez opieki lekarskiej
Normalny człowiek nie jest w stanie zrozumieć tego systemu. Słuchając Premiera, Ministra to jest super. Państwo troszczy się o obywateli a już szczególnie o dzieci i kobiety w ciąży. Rząd wydaje mnóstwo pieniędzy na reklamy propagujące badania lekarskie kobiet, szczególnie kobiet w ciąży. (…) Ale to tylko pozory, pozornie wszystko jest super.
Pozornie pacjenci mają prawa – ale w rzeczywistości nie mają żadnych praw, za to mają obowiązek opłacać składki. Są umowy placówek zdrowia z NFZ które zobowiązują strony do pewnych działań na rzecz pacjentów – w rzeczywistości pacjent nikogo nie obchodzi liczy się kasa. Są kary dyscyplinujące nakładane na placówki zdrowia za nieprzestrzeganie określonych zasad i umów – w rzeczywistości nikt się tych kar nie boi i nikogo one nie dyscyplinują.
Dzisiaj już nawet nie można powiedzieć, że coś w systemie służby zdrowia szwankuje, tutaj żaden system nie istnieje . Ten system to wielka fikcja, obłuda i zakłamanie. Andrzej Szmytka z Wejherowa
OD REDAKCJI: O komentarz do tej sytuacji poprosiliśmy pełnomocnika ds. pacjenta wejherowskiego szpitala, Barbarę Rogowską Oto wypowiedź pani doktor:
– Nie znam szczegółów tej konkretnej sprawy, nie wiem, czy pacjentka skorzystała z Poradni K, funkcjonującej w naszym szpitalu, czy z placówki prywatnej, bo i takie znajdują się w budynku szpitala, który wynajmuje pomieszczenia na gabinety lekarskie.
Pani, opisana w liscie ma problemy z powodu niedoskonałego systemu opieki zdrowotnej. Kolejki u specjalistów i konieczność oczekiwania od kilku tygodni do kilku miesięcy to niestety problem wielu pacjentów w Polsce, na Pomorzu i m.in. w Wejherowie. To problemy systemowe naszej służby zdrowia, a nie wina poszczególnych przychodni i poradni. Limit pacjentów wynika z kontraktu poradni z Narodowym Funduszem Zdrowia. Wysokość przyznanych środków ogranicza liczbę przyjmowanych pacjentów. Poza osobami zapisanymi na dany termin są tzw. nagłe przypadki kiedy pacjent wymaga szybkiej interwencji, ale to lekarz ocenia, czy należy go przyjąć natychmiast, czy jednak musi poczekać na wolny termin.