W czerwcu b.r. pisałem o tym, że dyżurni wejherowscy hejterzy rozpowszechniają kłamstwa o prawie 160 000 zł kary niezapłaconej na rzecz miasta przez dewelopera budynku „Apartamenty nad Cedronem” znajdującego się przy ul. Wałowej. Prawda jest taka, że Urząd Miejski skutecznie wyegzekwował te pieniądze w maju b.r. Tymczasem hejterzy zostali znów złapani na kolejnym kłamstwie, że rzekomo Urząd nie egzekwuje kar od inwestora Galerii Srebna. Prawda jest taka, że procedury toczą się zgodnie z prawem, co zajmuje sporo czasu i urząd uzyskał już przed sądem tzw. klauzulę wykonalności, która umożliwi komornikowi egzekucję jednej z kar. Te kłamstwa to tylko jeden z wielu elementów zorganizowanej akcji szkalowania i szczucia na prezydenta Krzysztofa Hildebrandta, taka nasza wejherowska maszyna pogardy, napędzana przez niezadowolonych deweloperów, którzy chcieliby rządzić Wejherowem. Niezależnie od powyższego prezydent otrzymał już 19 gróźb pozbawienia go życia, ale Policja na razie nie ustaliła od kogo pochodzą.
Spółka, która kupiła teren w kwartale ulic: Sienkiewicza, Wałowa, Srebrny Potok, Św. Jana zobowiązała się z określonym czasie do wykonania inwestycji tzw. Galerii Srebrna oraz budowy ulicy dojazdowej. Z tego obowiązku się nie wywiązała. Podkreślić należy, że budowa Galerii Srebrna to inwestycja prywatna, za którą odpowiada wyłącznie właściciel gruntu. Urząd nie ma bezpośrednio wpływu na taką budowę, za inwestora tej galerii przecież nie wybuduje, ale może go dyscyplinować za pomocą kar umownych i takie właśnie zostały przewidziane w umowie sprzedaży gruntu.
Jakie są fakty?
16 kwietnia 2022 r. minął termin uprawniający miasto do naliczenia pierwszej kary na niewybudowanie galerii w kwocie 869.610 zł. Już 19 kwietnia urząd wezwał – zgodnie z prawem – spółkę do zapłaty, a wobec jej braku 30 czerwca został wysłany do sądu wniosek o nadanie tzw. klauzuli wykonalności aktowi notarialnemu sprzedaży gruntu. Sąd tę klauzulę nadał, co umożliwi komornikowi ściągniecie kary, chociaż też nie wiadomo ile czasu mu to zajmie. Ponadto umowa przewidywała 1 mln zł kary za niewybudowane drogi dojazdowej. Ponieważ droga nie powstała, sprawa o zapłatę kary umownej jest już od roku w sądzie. Druga rozprawa miała być 27.06.2022 r, ale z powodów technicznych sądu się nie odbyła. Kolejna ustalona jest na drugą połowę września b.r. Jak widać czasami sprawy w polskich sądach długo trwają, o czym dużo się mówi w mediach i debatach politycznych. Znane są wady polskiego wymiaru sprawiedliwości, m.in. właśnie długi czas oczekiwania, ale obecnie innej drogi nie ma. W opisanym przypadku, jak i innych, Urząd Miejski działa zgodnie z przepisami prawa i przy egzekucji kar musi stosować się do obowiązujących procedur, co czasami utrudnia i bardzo wydłuża uzyskanie pieniędzy.
Powtarzające się kłamstwa i manipulacje
Do czasu ostatecznego załatwienia te tematy są pożywką dla dyżurnych wejherowskich hejterów do atakowania i szaklowania prezydenta za rzekomy brak działań lub nieprawidłowości. Powyższe to tylko przykład – taka sama jest prawdziwość innych „sensacji”, które hejterzy rozpowszechniają. Ataki dotyczą zresztą wszystkich osób, które z Krzysztofem Hildebrandtem współpracują lub choćby mieszkańców, którzy go popierają. To typowe powtarzające się manipulacje i celowe kłamstwa, tzw. fake newsy. Tłumaczenia hejterów typu „nie wiedzieliśmy” itd., to przyznanie się do podłych pobudek ich działań, gdyż oni powinni znać przepisy i sprawę zanim zaatakują prezydenta. Jeśli ktoś czegoś nie wie, to nie powinien publicznie wielokrotne rzucać tego typu oskarżeń.
Wiele razy podkreślałem i powtórzę: każdą władzę – od Prezydenta Polski do sołtysa –należy oceniać i rozliczać, ale niech to będzie oparte na prawdzie, rzetelnych informacjach i służy dyskusji w celu rozwiązywaniu realnych problemów.
Kto za to płaci i dlaczego?
To pytanie też już padało wielokrotnie, ale dotąd żaden hejter nie podał publicznie swojego źródła utrzymania. Przypadek?
Jak już dawno zauważyli internauci, kilka osób zajmuje się atakowaniem i hejtem na prezydenta Krzysztofa Hildebrandta niemal zawodowo i nie z pobudek prospołecznych, jak usiłują to przedstawiać, tylko za pieniądze. Poświęcają na to tak dużo czasu i energii, że nie mają czasu na normalną pracę.