Była wolność, ale nie było radości
Wyzwolenia Wejherowa spod władzy okupanta niemieckiego w 1945 roku było tematem spotkania Klubu Miłośników Wejherowa. Temat nie mógł być inny, skoro spotkanie odbyło się w wejherowskim ratuszu 12 marca, w 68. rocznicę zakończenia działań wojennych w mieście. W pierwszych dniach po wyzwoleniu mieszkańcy nie mieli powodów do radości. Marzec 1945 roku przyniósl pozorną wolność, ale także chaos, strach, zniszczenia, choroby i gwałty.
Uczestnicy spotkania wysłuchali relacji świadków tamtych wydarzeń, odczytanych, a także opowiadanych przez gości: Edmunda Mehringa i Afonsa Grubę.
Edmund Mehring opowiadał co widział jako 13-letni chłopak w marcu 1945 roku, kiedy do miasta z trzech stron weszli żołnierze radzieccy. W czasie ostrych walk, ostrzału i bombardowań, mieszkańcy ukrywali się w piwnicach lub schronach. Słychać było odgłosy artylerii i gąsienice czołgów, które wjechały do Wejherowa.
Z relacji świadków wynika, ze Rosjanie najpierw szukali Niemców, a gdy opanowali miasto, niszczyli domy i inne obiekty, okradali mieszkańców (zainteresowaniem cieszyły się głównie zegarki), a co najgorsze – gwałcili kobiety. W wielu domach młode dziewczyny ukrywały się, m.in. wysoko na strychu, pod kominem. Niestety, nie wszystkim wejherowiankom udało się uniknąć okrutnego losu. Padały ofiarą żołnierzy, na ogół pijanych.
Radzieccy oficerowie – przełożeni szalejących i dopuszczających się gwałtów czerwonoarmistów (wielu z nich miało kryminalną przeszłość) starali się zaprowadzić porządek i dyscyplinę, strzelając nawet do swoich podwładnych.
Pijaństwo jednak było powszechne. Żołnierze radzieccy dostali się do wytwórni wódek i likierów w centrum miasta, którą potem podpalili. Zniszczyli też wiele budynków. Podpalali je, jeśli tylko dowiedzieli się lub przypuszczali, że mieszkali w nich Niemcy. Z tego powodu podpalono sześć kamienic na rynku, na przeciwko ratusza, tam gdzie obecnie stoi ciąg budynków z lat pięćdziesiątych z arkadami na dole.
Jak wspomina pan Edmund Mehring, wcześniej mieściła się tam m.in. apteka, zakład zegarmistrzowski i kilka sklepów. W połowie marca kamienice płonęły, podobnie jak kilka innych domów, na przykład na ulicy Puckiej .
– Pamiętam, jak podpalono Cafe Rose Elwart na ul. 1 Maja, na przeciw kościoła ewangelickiego – mówi E. Mehring, który opowiadał też o panującym głodzie i braku żywności. Dzieciom udawało się czasem dostać chleb od Rosjan, którzy wypiekali pieczywo w piekarni przy obecnej ul. Nadrzecznej.
Z relacji świadków wiemy także o chorobach (w mieście panował tyfus) oraz o pochówkach zabitych żołnierzy radzieckich. Chowano ich m.in na rynku, w pobliżu kościoła Trójcy Świętej, oddając salwy honorowe. Na grobach postawiono postument z czerwoną gwiazdą oraz z sierpem i młotem.
Żołnierze zostali też pochowani na obecnym Skwerze Jana Pawła II na tyłach Kolegiaty, a także w brzozowym lesie przy drodze na Kąpino, tam, gdzie obecnie znajduje się szpital. W tych i innych miejscach pochówku potem dokonywano ekshumacji, a szczątki czerwonoarmistów z Wejherowa i okolicznych gmin zostały przewiezione na obecny cmentarz na wzgórzu przy ul. ks. Roszczynialskiego.
O powstaniu tego cmentarza w 1948 roku opowiadał na spotkaniu w ratuszu historyk Maciej Kurpiewski, ilustrując swoją prelekcję archiwalnymi zdjęciami. Na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckim spoczywa 742 ciał.
Spotkanie prowadził prezes Kluby Miłośników Wejherowa, Paweł Formela.
Anna Kuczmarska