Wspomnienia zamknięte w pudełkach

Maria Stanzecka, nauczycielka i miłośniczka historii, przez wiele lat przybliżała dzieje Polski i świata uczniom szkół w Orlu i Luzinie, potem Szkoły Podstawowej nr 6, a przez kolejne 19 lat – młodzieży w I Liceum Ogólnokształcącym w Wejherowie. Pani Maria działała społecznie, pełniła ważne funkcje w mieście, ale też najważniejszą dla niej funkcję mamy czwórki dzieci. Emerytowana nauczycielka z sentymentem przechowuje wspomnienia, m.in. te namacalne w postaci zdjęć, listów, dyplomów. Domowe archiwum jest dziś imponujące.

Szkoła w Orlu, rok 1960. Białe kołnierzyki i fartuszki miały nie tylko dzieci, ale i nauczycielka, Maria Stanzecka.
Szkoła w Orlu, rok 1960. Białe kołnierzyki i fartuszki miały nie tylko dzieci, ale i nauczycielka, Maria Stanzecka.

– Nie wyrzucam niczego, co łączy się ze wspomnieniami ludzi i zdarzeń z mojego życia, co wzbudza emocje i ma dla mnie wartość sentymentalną – mówi Maria Stanzecka, pokazując pudełka pełne listów i laurek od uczniów, dyplomów i oficjalnych podziękowań, a także pocztówek z pozdrowieniami i życzeniami.

ORDER I POLNE KWIATY
Oglądamy piękne laurki, m.in. od klasy IV b, której pani profesor Stanzecka była wychowawczynią.
Jest też tekst zabawnej piosenki, wyśpiewanej przez uczniów na melodię przeboju Czerwonych Gitar. Słowa popularnego refrenu „Anna Maria…” zastąpiono słowami „Pani Mario…”.
Najcenniejszym elementem tego zbioru jest papierowy Order Uśmiechu – pięknie wykonany i przekazany ulubionej nauczycielce przez licealistów w 1989 roku
– To dla mnie najwspanialszy prezent od uczniów. Z podobnym wzruszeniem wspominam najpiękniejszą wiązankę kwiatów, którą dostałam od uczennicy pierwszej klasy w wiejskiej szkole w miejscowości Orle – opowiada nauczycielka. – Pracowałam tam na początku nauczycielskiej drogi. Jedna z dziewczynek, Terenia Styn, aby dojść do szkoły pokonywała pięć kilometrów. Na koniec roku szkolnego po drodze zbierała polne kwiaty. Ofiarowała mi wspaniały bukiet, przygotowany z wielkim sercem – pani Maryla do dziś opowiada o tym ze łzami w oczach…

Na wycieczce do Zakopanego w 1987 roku licealistom z Wejherowa towarzyszyło dwoje zdobywców Orderu Uśmiechu: Maria Stanzecka (w okularach) i siedzący obok Marek Jasiński, nauczyciel fizyki.
Na wycieczce do Zakopanego w 1987 roku licealistom z Wejherowa towarzyszyło dwoje zdobywców Orderu Uśmiechu: Maria Stanzecka (w okularach) i siedzący obok Marek Jasiński, nauczyciel fizyki.

HISTORIA I PAMIĘĆ
Nauczycielka zawsze miała zamiłowanie do dokumentów i pamiątek, czego efektem było powstanie w wejherowskim liceum dwóch izb tradycji i historii.
W latach siedemdziesiątych Maria Stanzecka stworzyła wystawę „Ziemia Wejherowska 1939-1945” we współpracy z działaczami wejherowskiej organizacji ZBOWiD. W gabinecie historycznym w liceum powstała izba tradycji, nagrodzona drugim miejscem w województwie. Kombatanci pełnili dyżury, oprowadzając latem po tej izbie turystów lub grupy młodzieży, spędzające wakacje w Wejherowie i okolicy.
– Przy tworzeniu wystawy pomagał mi m.in. Aleksander Kruszyński i Leon Prusiński – wspomina M. Stanzecka. – Pana Prusińskiego, byłego więźnia Stutthofu, a także Jana Naskręta, uczestnika walk na Westerplatte zapraszałam na lekcje jako świadków ważnych historycznych wydarzeń.
Za tamtą pracę społeczną, a także za organizowanie wycieczek z młodzieżą do ważnych historycznych miejsc Maria Stanzecka otrzymała odznakę Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej.
M. Stanzecka była też inicjatorką utworzenia innej wystawy w szkole. Z okazji zjazdu absolwentów liceum w 1989 roku, w holu powstały gabloty ze zdjęciami i informacjami o historii tej zasłużonej placówki oświatowej.
– To było drugie tak duże spotkanie absolwentów – wyjaśnia M. Stanzecka. – Pierwszy zjazd odbył się w 1948 roku.
Kilkanaście lat później powstała też książka „Gimnazjum i Liceum w Wejherowie” – praca zbiorowa, redagowana m.in. przez panią Marię. Wydano ją w 2007 roku z okazji 150-lecia istnienia szkoły średniej w Wejherowie.

NA RZECZ MIASTA
Maria Stanzecka przez 14 lat była radną Rady Miejskiej Wejherowa, była też ławnikiem w wejherowskim sądzie. W 1994 roku zaangażowała się w obchody 350-lecia Wejherowa, społecznie przygotowując kronikę miasta. Kilka lat wcześniej była sekretarzem Komitetu Budowy Pomnika Jakuba Wejhera, odsłoniętego w 1991 roku. Podpis Marii Stanzeckiej widnieje na akcie erekcyjnym budowy pomnika założyciela miasta, zdobiącego dzisiaj plac jego imienia.
– Za tamtą działalność otrzymałam specjalne podziękowanie, ale niestety nie mam statuetki Wejhera, wręczanej zasłużonym mieszkańcom miasta – mówi Maria Stanzecka. Przez wiele lat współpracowała także z Powiatowym Cechem Rzemiosł, m.in. spisując kronikę tej organizacji.
Aktywna wejherowianka za zaangażowanie na rzecz miasta i prace zawodową otrzymała różne odznaczenia. Jest wśród nich Złoty Krzyż Zasługi, przyznany w 1980 roku.
– Najcenniejszym odznaczeniem jest dla mnie Medal Edukacji Narodowej, bo to największe wyróżnienie dla nauczyciela – mówi Maria Stanzecka.

SZKOŁA I POLITYKA
Pani Maria była wymagającym pedagogiem, ale bardzo lubiła swoich uczniów i pracę w szkole. Bywało jednak ciężko, zwłaszcza, że w szkole obecna była polityka. Ponieważ jako nauczycielka historii, M. Stanzecka nie zawsze przekazywała wiedzę zgodnie z ówczesną propagandą, często była wzywana na tzw. dywanik.
– Obrywałam za mówienie na lekcjach o wojnie polsko-bolszewickiej, o napaści sowieckiej na Polskę we wrześniu 1939 roku, o Katyniu i innych podobnych epizodach z naszej historii – wspomina pani Maria. – Kiedyś usłyszałam przez telefon ostrzeżenie o konsekwencjach, które zostaną wyciagniete za zaprowadzenie dzieci na grób ks. Jerzego Popiełuszki w Warszawie. W dodatku od początku pracy w szkołach odmawiałam zapisania się do najważniejszej partii, czyli PZPR. Ostatecznie wybrałam Stronnictwo Demokratyczne, bo w statucie znalazłam zapis o wolności światopoglądowej jej członków. Mimo, że uczyłam, historii udało mi się uniknąć studiów na WUML, czyli Wojewódzkim Uniwersytecie Marksistowsko-Leninowskim. Do jego ukończenia zmuszano nauczycieli licealnych.
Wielu dawnych uczniów wejherowskiego ogólniaka (m.in. autorka artykułu) pamięta profesor Stanzecką jako inicjatorkę ciekawych inscenizacji historycznych. Przebrani w historyczne stroje (przygotowane na ogół samodzielnie) zasiadaliśmy z królem Stasiem do czwartkowego obiadu, obradowaliśmy na Sejmie Czteroletnim lub uczestniczyliśmy w Insurekcji Kościuszkowskiej.
Nikogo nie trzeba przekonywać, że to wszystko pozwalało lepiej zapamiętać wydarzenia i postaci z historii Polski. Pani Stanzecka była też organizatorką patriotycznych uroczystości, związanych z ważnych rocznicami.

RODZINNE TRADYCJE
Maria Stanzecka interesuje się od dawna numizmatyką, której poświęca dużo czasu, zwłaszcza na emeryturze.
Ma go też zawsze dla rodziny, z której może być dumna. Nie tylko z męża, córki i trzech synów, z których jeden jako kapłan-misjonarz pracuje na Białorusi, ale też ze swoich przodków.
Pani Maria, rodowita wejherowianka, wywodzi się z kaszubskiej rodziny Czosków, pielęgnującej polskie tradycje i katolicką wiarę, a także patriotyzm.
A stąd już blisko do zainteresowania się historią oraz do działalności społecznej, na którą mimo obowiązków rodzinnych Maria Stanzecka zawsze znajdywała czas.
Anna Kuczmarska

Zostaw komentarz

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.