Gerard Patok – 78-letni kolarz z Wejherowa, wzbudza uznanie nie tylko wśród cyklistów Pomorza, ale i całej Polski. W zależności od pogody, codziennie na rowerze przejeżdża od 50 do 150 kilometrów. Twierdzi, że bez roweru nie potrafi żyć.
Gerard Patok pierwsze kroki stawiał 65 lat temu w sekcji kolarskiej Gryfa Wejherowo, która funkcjonowała wtedy pod patronatem Lechii Gdańsk. Trenerem wówczas był pan Sapiński. Później, w latach 1957-1963, ścigał się w klubie sportowym „Tęcza” Gdynia. Po zakończeniu kariery sportowej przez 30 lat pracował jako technolog na statkach przemysłowych w Dalmorze. Jednak po przejściu na emeryturę w 2000 roku pan Gerard powrócił do kolarstwa szosowego i zaczął jeździć na rowerze wyścigowym. Twierdzi, że bez jazdy na rowerze nie mógłby egzystować.
Rower życiową pasją
Zawsze wstaje rano o godz. 5.30. Po krótkiej higienie przez godzinę jeździ rowerem na rolkach. Później bierze kąpiel, zjada śniadanie i odpoczywa. Po drugim śniadaniu zazwyczaj wyrusza w trasę. Jeździ różnymi drogami. Bardzo lubi trasę w stronę Kąpina starą drogą do góry, a potem na Darżlubie i Puck.
W Pucku wejherowianin skręca na Swarzewo i nową ścieżką rowerową, tą po nasypie kolejowym, śmiga do Krokowej i z powrotem do Wejherowa. Trasa ta liczy ok. 80 km.
Gerard Patok jeździ również ścieżką rowerową do Jastarni (150 km). W ten sposób rocznie przejeżdża około 10-11 tysięcy kilometrów.
Pan Gerard z dumą podkreśla, że porusza się na rowerze, który otrzymał w prezencie od klubu kolarskiego CCC Sprandi Polkowice. Ma też klubową czapeczkę i koszulkę, po czym łatwo go rozpoznać na trasie. Posługuje się nawigacją rowerową, a swoją aktywność rejestruje wprowadzając później wszystkie dane do komputera.
– Jestem przykładem tego, że rowerem można jeździć w każdym wieku. Jak jest pogoda potrafię przejechać szosą do 150 kilometrów dziennie. Przy okazji promuję miasto Wejherowo – mówi wejherowianin od urodzenia, informując o swoich obecnych wyczynach.
Sportowe kontakty i znajomości
– Ostatnio brałem udział w wyścigu Cyklo Kartuzy i Kociewie Kołem. Wcześniej uczestniczyłem w Cyklo Gdynia oraz dwudniowym wyścigu na 200 km w Karlskronie. Podczas wyścigu Cyklo Toruń zrobiłem sobie pamiątkowe zdjęcie z Michałem Kwiatkowskim. Znam się z Czesławem Langiem, Ryszardem Szurkowskim, Tadeuszem Mytnikiem i innymi znanymi polskimi kolarzami – mówi z dumą pan Gerard.
Jak zapewnia kondycję ma dobrą. Kardiolog powiedział mu, że serce ma zdrowe. Mimo starszego wieku może jechać z pulsem do 180 uderzeń serca na minutę, ale jak pod górę czy na finiszu będzie miał 200, to też nic złego mu się nie stanie, bo jest wytrenowany.
Najważniejsze, że Gerard Patok jest człowiekiem spełnionym, zadowolonym z życia, choć lata robią swoje. Trzykrotnie miał wstawioną endoprotezę w staw biodrowy. Ostatni zabieg przeszedł w zeszłym roku w wejherowskim szpitalu, ale wszystko jest już w porządku. Jak zapewnia rowerzysta, czuje się na tyle dobrze, że może intensywnie trenować.
– Na zakończenie sezonu wezmę udział w maratonie kolarskim w Nowym Dworze Wejherowskim, liczącym 55 km. To mój tradycyjny maraton, w którym uczestniczyć będę po raz kolejny. Później, jeśli będzie sprzyjająca pogoda, dalej będę jeździł po okolicy, a w razie niepogody zamierzam trenować i ruszać się w domu, na rolkach – mówi Gerard Patok.
Zapał i wytrwałość
Jest najstarszym zawodnikiem wielu turniejów i wyścigów. W województwie pomorskim nie ma aktywnego kolarza starszego wiekiem od niego. Wszyscy go znają i cenią za zapał ducha i wytrwałość.
Dodajmy, że Wydział Rowerowy Akademii Wykręcania Formy i Satysfakcji w Kościerzynie uhonorował go tytułem Doctora Honoris Causa za szczególne dokonania w uprawianiu kolarstwa, wytrwałość i konsekwencję w pokonywaniu wszelkich dystansów oraz propagowanie aktywnego i sportowego trybu życia.
Senior wejherowskiego kolarstwa, stanowi wzór do naśladowania dla wielu młodych ludzi, by fascynując się osiągnięciami techniki komputerowej i telefonii komórkowej, nie zapominali o czynnym uprawianiu sportu i dbałości o zdrowie.
Henryk Połchowski