Pokochali kaszubską kulturę
Aktywni, pełni energii, ciągle zajęci i wciąż podejmujący nowe wyzwania. Tak można opisać Ludwikę i Leona Wesserlingów z Wejherowa, znanych przede wszystkim z działalności w Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskim. Oboje starają się pielęgnować regionalną kulturę, chociaż tylko pan Leon jest wejherowianinem z kaszubskim rodowodem.
Rodzina Wesserlingów mieszkała wcześniej w powiecie puckim, natomiast pani Ludwika pochodzi z pięknego i zabytkowego Chełmna, które odwiedza co jakiś czas razem z mężem. Leon Wesserling właśnie w Chełmnie odbywał służbę wojskową i dzięki temu poznał swoją żonę. Do Wejherowa przyjechała jako młoda mężatka.
LAS, MORZE I HAFTY
– Nigdy nie żałowałam, że przeprowadziłam się do Wejherowa, chociaż początki były trudne – mówi Ludwika Wesserling. – Przez pierwsze pięć lat wynajmowaliśmy mieszkanie, aż wreszcie doczekaliśmy wymarzonego własnego mieszkania na osiedlu 1000-lecia, gdzie mieszkamy do dzisiaj. Tyle że sami, bo nasze dorosłe dzieci już dawno się wyprowadziły.
Dlaczego dziewczynie z Chełmna spodobało się Wejherowo i Kaszuby? Pani Lusia bez wahania odpowiada, że bardzo spodobało się jej położenie miasta wśród cudownych lasów, a poza tym bliskość morza, które bardzo lubi.
Ludwika Wesserling nie tylko polubiła nasz region, ale też zajęła się kultywowaniem kaszubskich tradycji, a zwłaszcza haftu. Jest prezesem Klubu „Tulipan”, działającego przy wejherowskim oddziale Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego i organizatorką imprez, popularyzujących kaszubski haft.
TALENT I DUŻO CIERPLIWOŚCI
– Jak tylko zobaczyłam piękne wzory i kolory, zakochałam się w haftach kaszubskich i sama spróbowałam tej sztuki – opowiada pani Lusia. – Potem zorganizowałam klub hafciarek, w czym pomagała mi Bogusława Damps, córka słynnego poety, Jana Trepczyka. Razem zorganizowałyśmy też kurs dla 15 kobiet, a instruktorem była wspaniała i znana hafciarka, Anna Konkel.
Ponieważ szkoła haftu kaszubskiego ma określone zasady, opierając się na bazie siedmiu kolorów, nauka wyszywania jest trudna i wymaga wielkiej cierpliwości. Okazało się, że zarówno cierpliwość i wytrwałość, jak i zdolności nie brakuje wielu mieszkankom Wejherowa, które należą do Klubu „Tulipan”.
Klub działa od 1997 r. a od sześciu lat jest organizatorem konkursów powiatowo-miejskich i pokonkursowych wystaw w Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej w Wejherowie. Obecnie w siedzibie muzeum, czyli w Pałacu Przebendowskich-Keyserlingków można obejrzeć już szóstą ekspozycję wspaniałych haftów, połączoną z historyczną wystawą, poświęconą tej dziedzinie.
KRONIKARZ I SKARBNIK
Prowadzenie kronik zrzeszenia i malowanie na płótnie to ulubione zajęcia Leona Wesserlinga, który świetnie radzi sobie także z komputerem i internetem.
Od wielu lat jest członkiem Zarządu Oddziału ZK-P w Wejherowie, pełniącym funkcję skarbnika, a także gospodarza domu, w którym mieści się siedziba organizacji. Jest też wytrwałym i starannym kronikarzem oraz współorganizator wielu imprez i przedsięwzięć.
– Staram się uwiecznić w kronikach wejherowskiego ZK-P wszystkie wydarzenia, a także zachować artykuły, które o naszej działalności napisano – mówi Leon Wesserling. – Powstało już dwanaście grubych tomów kroniki zrzeszenia, przekazanych w ramach współpracy do skanowania w Bibliotece Publicznej w Bolszewie. Pierwsze siedem tomów po zeskanowaniu umieszczono w Bałtyckiej Bibliotece Cyfrowej w Słupsku. Dzięki temu można je ogladać w internecie, praktycznie z każdego miejsca. Opracowałem również osiem tomów zbiorów artykułów z życia zrzeszenia pt. „Pisali o nas”.
ODPOCZYNEK PRZY SZTALUGACH
O ile prowadzenie kroniki to mozolna i trudna praca, o tyle malowanie kaszubskich pejzaży to czysta przyjemność.
Pan Leon Wesserling zaczął malować kilkanaście lat temu i zaraził tym swoją żonę. Teraz na ścianach ich mieszkania wiszą obrazy obojga małżonków, a to tylko część ich twórczości.
– Malowanie to nie tylko ciekawy sposób spędzania wolnego czasu, ale również forma relaksu – mówi Ludwika Wesserling, która chętnie rozstawia w domu sztalugi i farby.
– Malowania uczył mnie Stefan Lewiński, niesamowity człowiek, wspaniały artysta, już nieżyjący – dodaje pan Leon. – Dlatego cieszę się, że sześć lat temu przy wejherowskim zrzeszeniu powstało Stowarzyszenia Plastyków im. Stefana Lewińskiego. Spotykamy się w sobotnie przedpołudnia w siedzibie Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego na pl. Jakuba Wejhera, malujemy, wciąż się ucząc i rozwijając.
NAJWAŻNIEJSZA JEST RODZINA
Czas na rozwijanie swoich zainteresowań i pasji oboje małżonkowie znaleźli na emeryturze. Wcześniej też działali w Zrzeszeniu, zwłaszcza pan Leon był aktywnym członkiem kaszubskiej organizacji, ale dopiero teraz nie muszą dzielić tych zajęć z obowiązkami zawodowymi.
Wcześniej pani Ludwika przez 30 lat pracowała w biurze wejherowskiej cementowni, a pan Leon był m.in. dyrektorem Spółdzielni Transportu Wiejskiego i Spółdzielni Kółek Rolniczych w Kielnie.
Aktywni państwo Wesserlingowie nie wiedzą, co to nuda na emeryturze. Oprócz wspomnianych licznych zajęć, najchętniej spotykają się z rodziną. Cieszą się, że córka i syn wraz z rodzinami mieszkają blisko, dzięki czemu widują ich często, podobnie jak dwójkę wnuków.
Czas poświęcony najbliższym jest z pewnością najważniejszy, ale na szczęście starcza go również na malowanie, na kroniki i pracę przy komputerze, a także haftowanie.
Anna Kuczmarska