Co po Euro? Spoko, spoko!

Jeżeli komuś wydawało się, że po zakończeniu Euro 2012 zmieni się wszystko wokół nas, to się pomylił. Wbrew hurra-optymizmowi, dostaliśmy po głowie, a Czesi pokazali, gdzie jest nasze miejsce w szyku. Oprócz porażki sportowej, wokół nas pozostała połowa rozbabranej Polski. Wystarczy pojechać nieco dalej, aby się o tym przekonać. Przejechać z Wejherowa do np. Cieszyna to nie lada wyczyn, bo trzeba mieć zdrowie aby ponad 10 godzin wytrzymać za kierownicą. A miało być tak pięknie…
Piłkarzy mi nie żal, nas też mi nie żal, bo znowu daliśmy się jak dzieci okpić. Właściwie to tylko „Jarzębin” żal, bo śpiewaczki z Kocudzy, podjanowskiej gminy Dzwola, leżącej hen, na południowych rubieżach Lubelszczyzny, chciały dać z siebie wszystko, aby Polska została mistrzem. Wygrały ogólnopolski konkurs na hit mistrzostw, pokonując gwiazdy i gwiazdeczki naszej sceny muzycznej, aby potem dostać klapsa od decydentów, celebrytów, pożal się Boże artystów. Zostały potraktowane jak pierwsze lepsze gówniary.
Gdyby polscy piłkarze zagrali na poziomie zbliżonym do autentycznego artyzmu pań z Kocudzy, to o choćby minimalny sukces naszej drużyny byłbym spokojny.
Tylko kibice i sympatycy ludowego zespołu „Jarzebiny” zachowali w pamięci hit „Koko EURO spoko”. Można go było usłyszeć w restauracjach, na piknikach, plenerowych imprezach w Wejherowie, w  Gdańsku na Długim Targu, czy na stadionie. Bo ludzie pamiętają.  Pamiętają też obietnice stworzenia raju infrastrukturalnego, wybudowania najważniejszych autostrad, dróg szybkiego ruchu (tzw. esek), obwodnic miast, wyremontowania dworców, unowocześnienia kolei, itd.  Najważniejsze głowy w państwie jednak się nie przejmują bo przez cały czas miały wszystko w nosie. Nas też.  Znalazł się kolejny temat zastępczy dla „ludu”, czyli rozliczenie za porażkę PZPN, prezesa i wszystkich, którzy przeszkadzali i knuli przeciwko wielkiemu sukcesowi. W następnej kolejności tematem były wybory trenera kadry, którym okazał się niespodziewanie !!!, znany dużo wcześniej „królik z kapelusza”, czyli Fornalik Waldemar.  I znowu wszystko wraca do ustalonych wcześniej zasad. Spoko, spoko!  Liczę jednak na to, że społeczeństwo tego „nie łyknie” i będzie pamiętało politycznych nieudaczników i cwaniaczków, i to, że zostaliśmy przez nich oszukani.
Tak to w życiu jest, także w polityce i sporcie: jak się zaczyna walkę, trzeba liczyć się z najgorszym – a nawet z wygraną…
Obserwator
„Cieszą się Polacy, cieszy Ukraina
Że tu dla nas wszystkich Euro się zaczyna.
Koko, koko Euro spoko, piłka leci hen wysoko,
wszyscy razem zaśpiewajmy, naszym doping dajmy”.

Zostaw komentarz

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.