Nie czas na zmiany
Kadencja samorządowa na półmetku. Obraz wejherowskiej, lokalnej – nazwijmy to górnolotnie – polityki wyraźne się zmienił. Na lepsze.
Poprzednio przez wiele lat byliśmy przyzwyczajeni do ostrego konfliktu. Radni opozycyjni na każdej sesji i poza nią zaciekle atakowali prezydenta miasta Krzysztofa Hildebrandta. Sesje Rady Miasta Wejherowa wyglądały niekiedy tak, jak gorszące połajanki w naszym Sejmie, często nie dało się tego słuchać. Awantury były codziennością. Poprzedni starosta spierał się z prezydentem, brak było porozumienia. W wejherowskim konflikcie pełno było agresji, „wycieczek osobistych” i złośliwości.
A jak to wygląda obecnie? Prezydent i prawie wszyscy radni zgodnie współpracują. Owszem, są różnice zdań i różne punkty widzenia, są oponenci i spory, ale dyskusja jest merytoryczna, a praca konstruktywna. Zdecydowana większość radnych potrafi rozmawiać ze sobą i z prezydentem. Potrafią razem znaleźć wspólne cele i wypracować kompromis. Znacznie poprawiła się atmosfera i wizerunek sesji. W ostatnim czasie z prezydentem nie współpracuje tylko rodzina Skowrońskich tzn. radna Teresa Skowrońska (nie jest już członkiem ruchu „Wolę Wejherowo”, z którego wywodzi się prezydent) i jej syn, radny Grzegorz Skowroński.
W efekcie przez ostatnie dwa lata budżety miasta oraz absolutoria dla prezydenta były przyjmowane przez radnych jednogłośnie lub prawie jednomyślnie. Natomiast współpraca prezydenta Hildebrandta ze starostą Gabrielą Lisius, która objęła to stanowisko po wyborach, jest wręcz wzorowa, co widać nie tylko po atmosferze spotkań i wypowiedziach, ale we wspólnych inicjatywach i inwestycjach. A minęły raptem dwa lata. Można? Można!
Dlaczego tak się stało? Wpływ na to miało wiele czynników. Prezydent po wyborach wyraźnie zapowiadał, że chce współpracować i otworzyć nowy rozdział w wejherowskiej polityce. Krzysztof Hildebrandt szukał tego porozumienia. Z pewnością bardzo ważne były zmiany personalne, nowe osoby które pojawiły się w szeregach radnych opozycyjnych oraz zmiana na stanowisku starosty. Ponadto zmieniła się ordynacja wyborcza w wyborach do rady miasta. Mamy okręgi jednomandatowe, a nie wieloosobową reprezentację w okręgu wyborczym, jak kiedyś. To powoduje, że każdy radny jest bardziej zainteresowany tym, co zostanie zrobione w jego okręgu, gdyż tylko on jeden ten okręg reprezentuje i nie ma innych winnych zaniedbań. Z konieczności szuka porozumienia, aby swoje postulaty zrealizować. Efekty sami Państwo widzą.
Osobiście uważam, że jest to największy sukces obecnej kadencji. Współpraca, kompromis i spokój we władzach miasta oraz w relacjach z powiatem są z pewnością bardzo dobre dla Wejherowa. Prezydentowi, staroście, radnym i nam, mieszkańcom powinno zależeć, aby ten kierunek kontynuować. Przecież każdy widzi tę wyniszczającą wojnę w krajowej polityce, wojnę na górze, w Sejmie, w mediach. Tu, u nas musimy kierować się znanym powiedzeniem, że „zgoda buduje, a niezgoda rujnuje”. To dziś duża wartość i korzyść dla mieszkańców. To wielka szansa, aby dużo pozytywnego zrobić w mieście, również w perspektywie kolejnej kadencji samorządowej, wszak następne wybory już w 2018 roku.
Przez wiele lat, i prezydent Hildebrandt, i „Wolę Wejherowo”, i opozycja z Platformy Obywatelskiej-Samorządność, i starosta byli krytykowani za brak współpracy i awantury. Wielu mieszkańców z tego powodu domagało się ich zmiany. Musimy o tym pamiętać.
Teraz te przyczyny ustały. Myślę, że jeśli obecna sytuacja się nie zmieni, nie wrócą dawne upiory konfliktu, to warto tym ludziom znów zaufać. Udowodnili, że potrafią. Po co zmieniać kogoś, kto dobrze pracuje? I powiem głośno już dziś: w Wejherowie nie czas na zmianę władzy. Niech to będzie swoista premia za zgodę od wyborców.
Dr Puls