Zwłoki w lesie
Mężczyzna, który biegał rekreacyjnie rankiem po lesie, odkrył zwęglone, tlące się zwłoki. Wszystko działo się 11 kwietnia, nieopodal dworca kolejowego w Strzebielinie-Paraszynie. Zwłoki, jak się później okazało 45-letniego gdynianina, leżały w rowie między drogą a torami, z dala od zabudowań. Gdy policjanci, lekarz medycyny sądowej oraz prokurator zjawili się na miejscu makabrycznego odkrycia, zwłoki mężczyzny jeszcze się paliły. Z pierwszych ustaleń śledczych wynikało, że doszło do zabójstwa. Kolejne godziny śledztwa ujawniały nowe fakty, dotyczące tożsamości zamordowanego, obrażeń oraz sprawców.
– Sekcja zwłok, przeprowadzona w Zakładzie Medycyny Sądowej w Gdańsku, wykazała, że spalony mężczyzna ma obrażenia głowy oraz uszkodzenia twarzoczaszki – informował Dariusz Witek-Pogorzelski, prokurator rejonowy w Wejherowie.
W nocy z piątku na sobotę policjanci zatrzymali w tej sprawie w Mostach trzy osoby w wieku 19, 24 i 53 lat, z Gdyni i z powiatu puckiego. Jeden ze sprawców był poszukiwany listem gończym, a drugi wcześniej odbył karę 25 lat pozbawienia wolności za zabójstwo! Teraz grozi im kara dożywotniego pozbawienia wolności.
– Mężczyźni przyznali się do zarzucanych czynów, złożyli wyjaśnienia – powiedział prokurator D. Witek-Pogorzelski. – Główny sprawca otrzymał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, jego dwaj koledzy zabójstwa.
Jak informuje asp. Anetta Potrykus, rzeczniczka policji w Wejherowie, w nocy z 10 na 11 kwietnia br. 45-latek spotkał się ze znajomymi. Wszyscy spożywali alkohol, ale doszło między nimi do nieporozumienia i przepychanek. W efekcie gdynianin został brutalnie pobity. Sprawcy zapakowali nieprzytomnego mężczyznę do samochodu, wywieźli do lasu pod Strzebielinem, a następnie podpalili.
Prawdopodnie wtedy ofiara zbrodni jeszcze żyła